Thursday, August 31, 2006

porcja elektrycznosci/electricity quota

Helou,
Post bedzie krótki, bo mi zostało baterii na 1o minut, a jak tytuł wkazuje skonczyl nam sie limit na elektrycznosc. Trzeba zatem wziąć pewna karte i udac sie do odpowiedniej instytucji, aby dokupic pare wiaderek prądu (Internetu nie muszę;-) bo chyba jest to dobro publiczne biorac pod uwage, ze kradnac je w tej chwili od sasiada, nie wylaczam go z jego konsumpcji i o ile mi wiadomo nie popleniam przestepstwa;-). Problem w tym, że chłopak, który ma kartę, jest teraz w Polsce. Pozdrawiam! Udałam się zatem do sklepu, w tym dziwnym kraju, gdzie latarka jest tańsza od świeczki...
--------------------------------------------------------------------------------------

The post is going to be really short, becuase my battery will work for no more than 10 minutes and as the title suggests we've finished up our electricity quota. It is therefore necessary now to grab the card and reach appropriate insitution to buy a few more buckets of electricity;-) (no need for Internet buying cause I've recently realized that Internet is a public good as stealing it right now wirelessly from the neighbour, I'm not excluding anyone from its consumption and as far as I know, it's not a crime;-) The problem with electricity seems to be more serious because the guy who has the card is in Poland right now. Greetings! So eventually I went to a shop in this strange country where a torch is cheaper than a candle...

Wednesday, August 30, 2006

update

Dawno nic nie pisałam - czy to oznacza, że już się tak do Chin przyzwyczaiłam, że mnie nic nie zaskakuje?
Weekend minął szybko. Studenci-aktorzy amatorzy, nie ważne, że pochodzą z nacji dość zamkniętych w sobie Chińczyków, na scenie zachowuja sie zupełnie po zachodniemu. Impreza w sobotę była najlepszą, na jakiej do tej pory tutaj byłam - zakończona grupowym "Let's get it started" na barze;-) MAc , jeśli się zdecydujesz tu wpaść, obiecuję co najmniej takie atrakcje...Seul nie tak daleko...
W niedzielę miałam nadzieję obejrzeć, podobno najpopularniejszy w Pekinie, kościół katolicki. Tłumy wokół niego to prawda - deskarzy, rolkarzy i spacerujących. Kościół zamknięty na 4 spusty - w niedzielę - ciekawe zjawisko.
Wczoraj odbyła sie impreza pozegnalna Pierre'a, który wrócił do Indii. Smutno...

--------------------------------------------------------------------------------------

I haven't updated the blog for a long time. Does that mean that I've already got used to China so much that nothing surprises me ?
Weekend passed fast. I found out that student actors, no matter that coming from quite closed Chinese nation, express in similar ways to our actors.
Party on Saturday was the best of all I had here so far. Group dancing of "Let's get it started" on the bar included. MAc, if you decide to come here, I promise at least this kind of attractions;-) Seoul is not so far...
On Sunday I hoped to visit the most popular catholic church in Beijing. There were crowds around it, true, but made of skateboarding and walking poeple. The church was closed. On Sunday. Weird.
Yesterday I said goodbye to Pierre who went back to India. Sadness...

Monday, August 21, 2006

o Polsce/about Poland ;-)

Polska nie pojawia się tu w wiadomościach zbyt często...a ostatnio się pojawiła:
http://news.xinhuanet.com/english/2006-08/20/content_4984520.htm
Jest to prawdopodobnie jedyna okazja, kiedy tego typu informacja wywołała u mnie taką radość;-)
-----------------------------------------------------------
Poland is not making headlines very often here... However, the crucial message was delivered recently;-):
http://news.xinhuanet.com/english/2006-08/20/content_4984520.htm
That's probably the only occasion in my life, this kind of info is bringing about sooo positive feelings;-)

Sunday, August 20, 2006

Tageshwar

Tagged by
Regula

I am thinking about...
having sthg to eat but it's 2am :-/
I said...
good luck twice today.
I want to...
have more precise desires;-)
I wish...
I was more self-centred at times
I miss...
my family and Radzio...
I hear...
the air con...
I wonder...
whether shower is better than a bath;-)
I regret...
to inform you that I can't think of any things I regret..
I am...
ignorant sometimes
I dance...
beacause I love it
I sing...
only "Happy bithday" and still occasionally
I cry...
during movie's lofty moments
I am not always...
straight-forward
I write...
to keep in touch
I confuse...
„é” and „è”
I need...
Internet for at least an hour a day
I should try...
getting up earlier - more time to be used then...
I finish...
this weekend by talking to my parents

I tag Bassion, MAc, Asia B, Sibulka and Sarita.

chill out(pl) / chill out(eng);-)

Ten weekend był wyjątkowo spokojny. W piątek propagowałam pierogi, co prawda wersję eksperymentalną (z brzoskwiniami i gruszkami;-), które zjadłam w miłym towarzstwie Pierre'a i Reguli. W sobotę wieczorem oglądaliśmy film w opustoszałym ze względu na IC mieszkaniu MC (łóżko zdecydowanie wygodniejsze od mojego:-). W niedzielę udało się trochę poruszać - byłam na basenie. Luzik - relaksik - czasem tak też jest fajnie:-)

----------------------------------------------------------------------------------------

This weekend was exceptionally calm. On Friday I promoted pierogi - version upgraded (with peaches and pears) eating them in the nice company of Regula and Pierre. Sat evening we watched a movie in the empty because of IC flat of the MC (I slept there, the bed being so much more comfortable than mine - thanks:-) We manged to go swimming on Sun. The whole weekend was just chilling out - very needed at times:-)

Wednesday, August 16, 2006

wizyta w ambasadzie/Polish embassy visit

Dzisiaj odwiedziłam naszą ambasadę. Byłam umówiona z I sekretarz, odpowiedzialną za polską kulturę .
Ambasada prezentuje sie okazale, co najmniej tak, jak chińska w Wawie, co mnie dość zaskoczyło, zwlaszcza po tym, jak sie od niej dowiedziałam, że w 15mln Pekinie rezyduje na stałe (prawie, bo nie ma czegoś takiego jak karta pobytu, więc muszą, co rok wracać do Polski) około 60 Polaków. Ambasada jest chętna do pomocy przy naszym wydarzeniu, udostępniają wszystko, co mogą.
Najcenniejsze są namiary na kierownika Katedry Języka Polskiego w pekińskim Uniwersytecie Języków Obcych. Jest taka katedra, wyobraźcie sobie. Nabór organizują jednak raz na 4 lata:-) Obecna tura 30 osób jest na 3 roku - ambasada zasponsorowała im ludowe stroje. Mam nadzieję ich zatem namówić na odtańczenie poloneza;-)
Poza tym dadzą nam trochę książek polskich autorów przetłumaczonych na chiński - muszę powiedzieć, ze Szymborska po chińsku wygląda bardzo dziwnie. (ale dużo się tłumaczy an chiński - widziałam Różewicza, a nawet Ferdydurke!!!) Aha, z racji braku polskiej restauracji, może uda się wypożyczyć kucharza ambasadora, który został wytrenowany w przygotowywaniu gołąbków, bigosu itp.
Ogólnie było miło, mogłam pogadać po polsku, chociaż zapewnie nie zachwycałam elokwencją, a zamiast "ale" zdarzyło mi się mówić "but". Chyba mam problemy, z którąś półkulą...

------------------------------------------------------------------------

Today I visited the 1st secretary of Polish Embassy.
The embassy building is almost as impressive as the Chinese one in Warsaw, which is really surprising bearing in mind that there are just 60 Polish people living in 15mln Beijing:-/
The embassy is eager to help us with the Global Village event. They gave me the contact to the head of Polish Language department at the Foreign Languages University. Surprisingly, there are some people here learning Polish :-)! They recruit freshmen every 4 years;-) but still.
Those students have traditional Polish costumes, so I think I'm able to convince them to dance polonez or at least show up. Apart from that, they'll give us Polish authors' books translated into Chinese. I have Szymborska book, it looks really odd in Chinese:-) (Chinese translate a lot of Polish literature) They might also lend us the ambassador's cook to prepare some food:-)
Generally, it was really nice, I was able to speak Polish. The embassy lady was probably not very impressed by my eloquence though;-)

Tuesday, August 15, 2006

rozne cd/random thoughts on China

Hmm,
Chiny są w wielu aspektach podobne do Polski obecnej lub wcześniejszej.
1. Jedzą tutaj pierogi i uważają je za tradycyjnie chińską potrawę.
2. Powstają kolejne plany 5-letnie, ostatnio trzeba było wprowadzić korektę do dziesiątego planu 5-letniego, gdyż przy dotychczasowej gospodarce gruntami rolnymi, w 2007 zabrakłoby żywności...
3. W podwórkach wiszą wychowawcze transparenty z napisami w stylu: "Zamykaj okna, będziesz bezpieczniejszy", "Sprzątaj po swoich zwierzętach":-)
4. Często mam wrażenie, że za dużo ludzi robi to samo. Nawet w najbardziej podrzędnej knajpce, prawie każdy stolik obsługuje inna kelnerka. W autobusie jest kierowca, pani, która zbiera kaskę za przejazd, a na wielu przystankach stoją ludziki, pilujące, żeby się wsiadający ustawiali w kolejki przed wejściem.

----------------------------------------------------------------------------------
China is in many respects similar to Poland, current or the former one...
1. They eat dumplings and think it's traditionally Chinese dish.
2. They create subsequent 5-year plans.
3. There are banners hung at the yards with educational messages like for example "Close your windows, you'll be safer", "Clean after your pets".
4. Frequently I have the feeling that too many people are employed at the place. Even the lowest standard restaurant has a seperate waitress for almost each table. There's a driver and the person collecting money for ride in the bus, as well as people making passengers line before entering the bus at many of the bus stops.

weekend

W sobote sprzątałam i ogladałam "Kod da Vinci"... po chinsku. Bynajmniej to nie oznacza, że zrobiłam taki postęp. To było przypadkiem. Piractwo tutaj kwitnie i dostłam nauczkę za jego wspieranie. DVD (za 2 zł) miało mieć angielską wersję, a była tylko chińska:-/ Reklamacji nie ma gdzie złożyć, bo nie wiadomo, gdzie zniknął koleś, który mi je sprzedał z pudełka noszonego ze sobą... Na szczęście czytałam książkę i okazało się, że i tak tłumaczyłam dziewczynom, o co chodziło, pomimo tego, że one teoretycznie język rozumiały.
Wieczorem, była Indian night, zorganizowana przez tutejszych (tzn pekińskich, nie tylko UIBE) 3 praktykantów z Indii - moja pierwsza całkiem samotna wyprawa, tylko z fonetycznie zapisanym adresem w dłoni, ale udało się... Być moze zaczynam rozróżniać guo (1 ton) od guo (ton 3) :-D Hurra!!
Impreza indyjska polegała na tym, że jedliśmy rękami i oglądaliśmy kawałki filmów z Bollywood. Całkiem znajome klimaty:-) Postawili sobie za cel także spowodować, żeby przynajmniej 3 osoby następnego dnia wylądowały w toalecie na dłuższe posiedzenia. Zdaje się jednak, że cała "klątwa" kucharzy skoncentowała się na 1 nieszczęśniku. Znacie moją odporność na hinduskie jedzenie, więc wiecie, że to nie byłam ja:-D
W niedzielę byliśmy na wystawie "Od Monet do Picasso" Fajowo!!!!!!!!! Było po 2 obrazy Monet, Renoira, Van Gogha, Cezanne'a, tylko 1 Matisse:-/ no i Picasso i inne równe mu wiekiem oszołomy.
A oprócz tego Millenijna Sala 56 nardowości Chin. Z płaskorzeźbami przedstawiającymi tak podniosłe chwile, jak wystrzelenie rakiety w kosmos i przemówienie Mao na Tiananmen...
-------------------------------------------------------------------------------------------
For supporting piracy and buying fake DVDs, I was punished with the need to watch "Da Vinci Code" in Chinese, as it was the only language version, regardless of the words on the cover. :-/
In the evening I went for the Indian night prapred by Indian trainees. We ate great Indian food with hands and watched parts of Bollywood movies. Sounds familiar, doesn't it?
On Sunday, I went to see "From Monet to Picasso" exhibition. It was great!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Apart from the exhibition, Beijing World Art Museum has also the "56 Chinese nationalities Hall", where such important moments as the spacecraft taking off and Mao's speech were presented on the huge relieves..

Thursday, August 10, 2006

co sie dzieje w AIESEC UIBE?/what's up in AIESEC UIBE?


Po pierwsze, przez 2 dni mieliśmy Matching Manię. Siedzieliśmy w rundach 3osobowych, starając się znaleźć odpowiednich ludzi na praktyki w Chinach i odpowiednie praktyki dla studentów chińskich w innych krajach. Niestety niewielkie efekty widać jak do tej pory. Potwierdza się, że zarówno AIESEC Japonia,Korea, US, jak i UK, to ciecie. Pech, lub kiepski raising chciał, że ludzi właśnie z tych krajów poszukują współpracujące z UIBE firmy.

Po drugie, projekt dotyczący energii, w którego planowaniu mam pewien udział, (o nazwie Superpower), kończy pierwszy tydzień dzwonienia i tutaj efekty zdecydowanie lepsze - byli na 4 spotkaniach, jest realna szansa na 1 praktykę i sponsora. W takiej sytuacji jestem nawet skłonna wstawać o 7:30 (jak dzisiaj), żeby się im do spotkania pomóc przygotować.

Po trzecie, KL przygotowuje się do rekrutacji - jednym z elementów promocji ma być Global Village -3dniowy. Trzeci wieczór poświęcony Europie. I wychodzi na to, że ponieważ AIESEC Polska znajduje tyle praktyk dla Chińczyków, Polska będzie podczas tego wydarzenia zdecydowanie najważniejsza, czyli dzięki AIESEC, przynajmniej wśród studentów UIBE, Polska będzie superpotęgą europejską:-) Ten 3 dzień, jest w dużej części na mojej głowie. Mam przekonać do uczestnictwa ambasadę (mam z nią dobre relacje - przynajmniej z wydziałem konsularnym, gdyż w sprawie różnych osób wybierających się na IC, z różnymi problemami dzwoniłam już do nich 4 razy - przez IC ambasada ma chyba największe oblężenie od wieków;-) Jak macie jakieś fajne pomysły, jak urozmaicić wydarzenie, żeby nie składało się z samych prezentacji i drętwych wystąpień, to czekam na sugestie.

------------------------------------------------------------------------------------------------

Firstly, last 2 days we had the Matching Mania, trying to find appropriate students for Chinese companies and suitable traineeships all over the world for Chinese students. No results so far can be observed, mainly because of the inertia in the targeted countries ie. Japan, Korea, US and UK. AIESEC there sucks.

Fortunately, energy project is doing much better. They arranged several meetings within the first week of calling companies and have real chances of raisng an internship and sponsorship.

At the same time, as the recruitment is approaching, LC is preparing for the promotional events, one of them is going to be lasting-for-3-evenings Global Village. I'm responsible for the third, European day with special focus on Poland - thanks to numerous internships we'll be promoting Poland as the European superpower:-) I need to contact the embassy, which is currently being overloaded with work, as half of the AIESEC here is going either fo IC or You Can:-) Your suggestions on how to promote Poland in an attractive way are more than welcome.

Monday, August 07, 2006

pierwsze spotkanie/first comapny visit

Dzisiaj byłam po raz pierwszy na spotkaniu w Chinach. W DaimlerChrysler. Towarzyszyłam MCVP ER (miło z jego strony), jako niby MC CEED i moim małym zadaniem było ich przekonać do zostania sponsorem* konferencji wdrażającej do AIESEC i spotkania staruszków AIESECowych (National Induction Conference&Alumni Gathering). Zobaczymy, czy się zdecydują.
Co do samego spotkania, jako, że jest to firma międzynarodowa, nie zauważyłam, żeby się jakoś inaczej zachowywali niż europejczycy. Troche inaczej podają wizytówki - obiema rękami z ukłonem, ale tak poza tym, to nie było żadnego szoku. Są trochę bardziej powściągliwi w wyrażaniu entuzjazmu bądź dezabrobaty - trudno nam było stwierdzić, czy połknęli haczyk. Z tego co mi waidomo, potrzeba wielu takich spotkań, żeby dojśc do porozumienia - hmm, oczekiwanie wyniku po jednym jest bez sensu.
Dodatkowym stresem było dostanie się tam na czas, jako, że korki trudno przewidzieć, no i ludzie na ulicy nie zawsze są w stanie zczaić, o co mi chodzi...
Ale ogólnie było fajnie, stwierdziłam, ze moje umiejętności sprzedażowe po angielsku kurczą się do jakichś 50%, ale mam zamiar jeszcze poćwiczyć;-)
*Dla Misia i Asi B. - oczywiście, że partnerem;-)

------------------------------------------------

I had my first company visit today. I went with MCVP ER to see DaimlerChrysler people. The meeting didn't surprise me that much. Apart from different way of handing in business cards, haven't spotted any differences. I noticed though that my selling skills in English are much poorer, therefore I plan to practise it more:-)

Sunday, August 06, 2006

Palac letni/summer palace


W sobotę byliśmy na wycieczce do dwóch pałaców letnich. Najpierw odwiedzilismy nowy - Yiheyuan, zbudowany pod koniec XIXw. przez..."przedsiębiorczą" cesarzową Cixi, która zdefraudowała ne ten cel pieniądze przeznaczone na uzbrojenie armii. Cesarzowa sprawowala władzę w imieniu 2 kolejnych małoletnich władców, których mordowała, gdy osiągali pełnoletność, prawie na łożu śmierci na tronie osadziła znów małoletniego Pu Yi - ostatniego cesarza.
Kazała zbudować Yiheyuan, czyli Ogród Dobrego Zdrowia i Harmonii. Wykorzystała jezioro, które parę wieków wcześniej stworzona i żeby było atrakcyjniej, ponarzucano w różnych miejscach skały, co troszkę utrudnia wędrówkę i muszę przyznać, że jakoś dziwnie wygląda krajobraz skalisty stworzony przez człowieka. Jeszcze bardziej wędrówkę urudniał fakt, że na wycieczce było 15 osób, co tworzyło już sporą grupę wycieczkową, w której, gdy zaczynano robić zdjęcia, trwalo to 10 minut. W pałacu jest nadal klasyczny chinski ogrod, klasyczny tzn. z wieloma stawami i kwiatami lotosu wyrastajacymi z blotnistego dna. Bardzo romantyczny:-/
Po południu byliśmy w ruinach starego pałacu - Yuanming yuan- są to jedyne ruiny, jakie tu można zaobserwować. Pochodzą z pałacu wzorowanego na Wersalu, a zatem zbudowanego z kamienia. Wszystki chinskie budowle sa drewniane, albo wiec uległy zniszczenu, albo są nowo odrestaurowane, co jest trochę sztuczne. Stary pałać zosatał zniszcony przez wojska angielsko-francuskie, czego nie omieszkalismy wypomnieć 4 osobom z Wlk. Brytanii zwiedzającym z nami. Nie poczuwają się do winy...

-----------------------------------------------

On Saturday we visited 2 summer palaces. First the new one, built by "entrepreneurial" empress Cixi, who governed the country on behalf of 2 consequent children heirs, killed by her each time they became adults. The summer palace consists of a big lake and a series of brigdes, tamples, buildings. There's a classic garden with lotus flowers growing form the mud of the pond. Very romantic place.
Our group comprised of 15 people was moving really slowly. Still, we managed to visit the old summer palace, destroyed by Anglo-French army.We did reproached it to the 4 UK guys travelling with us. That's probably the only place in China where you can see ruins, as traditional Chinese archiecture used wood, which either didn't remain or is restored and looks kind of fake.

Wednesday, August 02, 2006

rozne/random thoughts

Mamy internecik w biurze:-) Bede wiec czesciej pisac, w zwiazku z czym blog moze stac sie nieco nudny, pelen randomowych mysli.
Pierwsza mysl dotyczy aiesecowania: moja rola tutaj w 90% sprowadza sie do wyrazania opinii...Chociaz trudno w to uwierzyc, jest to męczące. Cały czas analizowac, wszyscy oczekuja zlotych rad, a ja nie jestem ekepertem od wszystkiego. Az postanowilam samacos zrobic, nikogo nie coachowac, nie feedbackowac, ale zrobic od poczatku do końca i napisalam im oferte. Od razu lepiej:-)
Dodatkowo, zdalam sobie sprawe z tego za czym teskie -za przewietrzeniem mieszkania i wyjsciem na dwor, zeby odetchnac swiezym powietrzem. Jedynym efektem przewietrzenia jest bowiem oslabienie dzialania klimatyczacji, a swieze powietrze nigdy nie jest swieze.
A tak poza tym to przy kupowaniu kostiumu kapielowego(zapomnialam!) okazalo sie, ze jestem rozmiar XXL. A dokladniej mialam watpliowsci czy ten kostium nie jest za maly i dopiero po zobaczniu metki z napismem XXL postanowilam, ze chocby nie wiem co, wiekszego szukac nie bede:-) Wiec poszukujacy drobnych kobiet zapraszam do Pekinu!

------------------------------------------------------------------------------------------------

We finally have internet access in the flat. As a result of that the blog may become a little bit more boring and full of random thoughts. Apologies in advance.
Firstly, a bit about AIESEC job. Being treated as an expert can be at times really tiring -that's what I found out. Everyone expects me to express my opinion, sometimes I really feel like just doing sthg myself. Today I wrote a proposal. Feel much better now.
Secondly, I noticed I miss the fresh air. Opening the window never has the effect of nice breeze rushing in. Open air is never fresh.
And the last thing for today: looking for tiny girl? come to Beijing! The swiming costume I bought today is the XXL size. I'm a big girl!