Monday, July 31, 2006

weekend i takie tam rozne

Weekend rozpoczął się w piątek, kiedy to odbyło się Polish party. Poprzedzone ono było zakupami w Carrefour, gdzie odkryłam, że jedynym produktem z Polski, jest tutaj...wódka Wyborowa - jedyny produkt, ale za to dobrze eksponowany, pozycjonuje sie na tutejszym rynku także poprzez reklamy w toaletach;-)
Polish party polegalo na tym, ze byla Zubrówka - jeszcze z importu bezposredniego w mojej walizce (rodzice, nie martwcie sie, nie rozpije sie tutaj), salatki (jak by sie wiec jakis Chinczyk was pytal, to salatki, to jest tradycyjna polska kuchnia;-) i sluchalismy hiphopu- tylko takie piosenki udalo mi sie w miare napredce zciagnac :-/ Impreza sie udala, bowiem z 15 gosci, 10 upiło sie (wykorzystujac do tego jedynie 0,5 Zubrówki i o,5 wyborowej), jednak wykreaowany wizerunek jednak troche chyba odbiega od tradycyjnie polskiego...hmm no coz.
W sobote bylismy przez caly dzien w tutejszym parku tematycznym z roznymi kolejakmi, domami duchow itp. Nie bylo wcale slonca, ale upalnie, wiec zjechalismy jedna kolejka do wody, nie ubierajac plaszczy przeciwdeszczowych. Pozniej bylo lepiej.
W niedziele sie obijalam, bo bylo tak goraco i wilgotno, ze sie nie dalo na dworze wytrzymac.
A tak poza tym, zaczynam miec juz swoje ulubione chinskie dania, co oznacza, ze chyba sie przystosowalam. Lubie kaczke po pekinsku;-) a moim nowym odkryciem jest maslo orzechowe:-D Nie umre wiec z glodu. Psy, jak sie dowiedzilam, sa spozywane glownie przez dosc liczna mniejszosc koreanska, nie sa wiec tradycyjnie chinskie i nie ma ryzyka, ze ktos mi kawalek jakiegos Burka do talerza podrzuci...

2 comments:

MAcus said...

pieski nadjezdzam :)

Sibulka said...

a ja tam jem Burki;-)